Witajcie
I ja wreszcie wróciłam z piernikami. Jak wspomniałam kilka postów temu, robiłam je w piątek i chciałam kończyć w sobotę ( zeszłą oczywiście) , ale jak to mówią "człowiek myśli, Pan Bóg...." i w sobotę mój kochany M, uciął sobie trzy palce w takcie cięcia drzewa. Dziś ma się dobrze paluszki na miejscu, ale wiadomo cały tydzień z życia.
Dopiero dziś zaczęłam lukrować i wrzucam zdjątko kilku sztuk.
Tak faktycznie to moje pierwsze. Przepis miałam sprawdzony bo koleżanka robiła i zdarzało si, że robiłyśmy je razem ...ale w tym roku i ja zapragnęłam zrobić kilka. Część na pewno zawiśnie